Ponad rok temu zapisaliśmy się na obecną wizytę w Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie w Poradni Genetycznej. Ostatnie bardzo nowoczesne badania wykluczyły podejrzenia lekarzy, wciąż nie dając odpowiedzi, czy problemy Arturka są związane z „błędami” genetycznymi.

Wizytę poprzedziło „wpadnięcie” do Lilki i Piotrusia Pana z Wieśniaków z Mazowsza. Niestety Pana Domu nie zastaliśmy, bo wracał z wojaży motocyklowych po Hiszpańsko-Portugalskich szosach. Arturek zachwycił się pięknymi motocyklami stacjonującymi w garażu. Być może będzie mu dane przejechać się kiedyś na jednym z tych pięknych Rumaków, co nie Lilka 🙂 Na pożegnanie dostaliśmy worki nakrętek. Thx.

Wracając do celu przyjazdu w stolicy, to godzinny czas oczekiwania na przyjęcie do … rejestracji do …lekarza nasz Królewicz spędził na obserwacjach koparki, która to „nabierała piasek, podnosiła łychę do góry i wysypywała do rowu”. Niezwykle emocjonujące chwile.

Sama wizyta u Pani Doktor była przyjemna i miła, lecz nie do końca spełniona. Poza standardowymi badaniami i konsultacjami z innym lekarzem, nie zaproponowano nam nic więcej. Arturek został dopisany do listy dzieci oczekujących na kolejne badania genetyczne, które zostaną opracowane w przyszłości.

Niewątpliwie to bardzo dobry znak, że aktualna wiedza naukowa wyklucza defekt genomu naszego Synka, lecz coś niepokojącego czują lekarze z IMiD, dlatego nie rezygnują z dociekań. My także.

ps. Oczywiście Arturek nie opuściłby Warszawy bez odwiedzenia … kościoła.

ps. Acha, i Bar Korona – przepysznie i tanio. Warszawska swojska knajpa na Ochocie.

 

Dodaj komentarz
Side bar